Śmierć przychodzi wcześniej niż myślimy i to nie tylko śmierć naszych bliskich. Moja własna śmierć również nastąpi wcześniej, niż myślę. Warto zatem wybiec jej naprzeciw, by się z nią oswoić. Zaduszki są ku temu bardzo dobrą okazją.

Czy ktoś z nas przyszedł tu, by wspominać przed Bogiem człowieka, który za życia był dla nas podły? Może i tak się zdarzyć, ale zdecydowanie częstszą motywacją naszych modlitw za zmarłych jest wdzięczność za to, że obdarzyli nas miłością.

Jeśli więc chcemy, by i o nas pamiętano po naszej śmierci, wypełniajmy naszą codzienność miłością, dobrocią, życzliwością. Lepiej jak ludzie będą nas dobrze wspominać, niż mieliby pamiętać po naszej śmierci naszą butę i arogancję, egoizm i skąpstwo…

I jeszcze jedno! Jeśli dziś są Zaduszki, a nie „Zaciałka”, to lepiej dbać o nieśmiertelną duszę, aniżeli o śmiertelne ciała. Ciało wcześniej czy później straci swoje piękno, swoją sprawność, a w końcu ulegnie zniszczeniu. Dusza natomiast może być wiecznie piękna… miłością!