WIELKI PIĄTEK
„… mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego.” (Iz 52, 15)
„Tego wieczoru objawiłeś i pokazałeś zbawczą tajemnicę krzyża,
rozdawałeś i rozdzielałeś Twe Ciało, źródło życia oraz kielich.
Racz sprawić, abym wraz ze świętym zgromadzeniem stał się uczestnikiem Twojego stołu:
Twojego Chleba i Życia, którego odczuwam głód i Twojego napoju,
Którego odczuwam pragnienie.
Umyłeś w miednicy ich nogi Twymi czystymi rękoma i pouczyłeś ich pokory,
najpierw słowami, a w onej godzinie przez czyny.
Obmyj również błoto moich złości na prośbę Twych świętych towarzyszy
i skieruj kroki mych stóp drogą pokory ku niebu.
Twą ludzką naturę pokazałeś nam tej nocy, gdy ogarnięty lękiem byłeś w agonii
i modliłeś się do Ojca, który jest w niebiesiech.
Uwolnij mnie od strzały tajemnej i od lęku nocy.
Aby dusza moja i moje ciało zostały utwierdzone w Twej świętej bojaźni.
Zostałeś związany za tego, który jest związany,
Ty zaś przezwyciężyłeś węzeł więzów:
pokonaj we mnie więzy przyjęte dobrowolnie – więzy piekielne moich grzechów.
Ty – niewinny, stanąłeś przed trybunałem zamiast skazańca za grzechy.
Kiedy jednak powrócisz wraz z chwałą Ojca, nie sądź mnie razem z nim.
Zostałeś zelżony bluźnierczym splunięciem z powodu hańby tego,
który jako pierwszy został stworzony.
Wymaż hańbę grzechów Bezczelnego, którymi sam sobie okryłem oblicze.
Pozwoliłeś złośliwemu słudze, aby Cię spoliczkował swoją ręką.
Uderz silnie w twarz Złego, bo on mnie także boleśnie uderzył.
Nie pozwoliłeś, aby Piotr stoczył się w najgłębszą otchłań grzechów,
Ale przebaczyłeś temu, który się Ciebie zaparł,
ponieważ serce jego spłynęło gorzkimi łzami.
Podnieś mnie także – tak jak jego – z mego upadku;
daj mym oczom obfite łzy, a na głowę moją wylej wody podobne do morza.
Przywdziałeś purpurę, włożyłeś na siebie czerwoną szatę;
żołnierze Poncjusza Piłata uważali ją za znak hańby.
Zdejm ze mnie włosiennicę grzechu, purpurę czerwoną jak krew
i przyodziej mnie w radosne szaty, w które przyodziałeś pierwszego człowieka.
Zginając kolana, naśmiewali się, bawili się, szydzili z Ciebie.
Rozważając to, wojsko niebieskie oddaje Ci cześć.
Wszystko to znosiłeś, aby z naszej natury wziętej z Adama zdjąć hańbę przyjaciela grzechu;
obyś w mojej duszy i w moim sumieniu zniszczył tę hańbę pełną smutku.
Zadawano ciosy i bito trzciną Twoją niebiańską głowę, okrywszy ją nakryciem;
a przecież wobec niej serafinów ogarnia lęk.
Ze względu na człowieka wziętego z ziemi, który został uniżony u stóp kobiety,
dołączyłeś go do swego ciała w sposób jeszcze dziwniejszy niż chory niebieskie.
Upadłem na ziemię poniżony od stóp Złego na skutek dzieł Niegodziwego,
które mnie rzuciły na ziemię.
Nie pozwól mu igrać ze mną, jak dzieciom, które bawiły się piłką,
lecz racz mnie uwolnić od Niegodziwca, abym znowu zjednoczył się z Tobą.
Na całym ciele, na wszystkich członkach otrzymałeś straszliwe uderzenia
w czasie biczowania po wyroku sędziego.
Ja od stóp do głowy cierpię niewypowiedzianie: racz mnie znowu uzdrowić po raz
drugi, jak niegdyś łaską świętego źródła.
Za ciernie grzechu – nieposłuszeństwo sprawiło, że one wyrosły –
robotnicy winnicy Izraela na głowę Twoją włożyli cierniową koronę.
Wyrwij ze mnie ciernie grzechu, które we mnie posadził Nieprzyjaciel,
i wylecz rany ukąszeń; niech zostaną zniszczone nawet ślady grzechu.
Za bardzo słodki owoc gorzkiego i śmiercionośnego drzewa –
kosztowałeś żółć zmieszaną z octem, gdy pragnąłeś.
Odrzuć daleko ode mnie gorycz, którą wąż wprowadził w mą duszę,
a wraz z nią i węża, i spraw, by miłość Twoja stała się we mnie słodka.
Za drzewo śmiercionośne, które wyrosło pośrodku raju –
niosłeś na Twych ramionach drzewo krzyża;
zaniosłeś je aż na szczyt Golgoty.
Moja dusza upadła w grzechu, dźwigając tak wielkie ciężar;
ulżyj mi przez słodkie jarzmo i lekki ciężar krzyża.
W piątek o godzinie trzeciej, w dniu, w którym Adam został zwiedziony,
zostałeś, o Panie, przybity do drzewa – w tym samym czasie, co zbrodniczy łotr.
Ręce, które stworzyły ziemię, rozciągnąłeś na krzyżu
w zamian za ich wyciągnięte ręce, które z drzewa w raju zebrały śmierć.
Ja, tak jak oni, przekroczyłem prawa, a nawet ich w tym przeszedłem,
bo zasadziłem własną ręką roślinę Gomory i zbierałem owoce Sodomy.
Nie karz mnie wedle zła popełnionego,
nie wymagaj ode mnie rachunku za dług, lecz przebacz mą winę.
Wstąpiłeś na święty krzyż, zdjąłeś ciężar przestępstwa z człowieka
i przebiłeś na krzyżu nieprzyjaciela naszej natury.
Wzmocnij mnie pod opieką świętego znaku zawsze zwycięskiego
i oświeć mnie jego światłem, gdy pojawi się na Wschodzie.
Łotrowi, który wisiał po Twej prawicy, otworzyłeś bramę rajską Edenu.
Wspomnij również i na mnie, gdy powrócisz z mocą królewską Twojego Ojca.
Obym usłyszał również Twoją odpowiedź niosącą radość:
„Dziś jeszcze będziesz w Edenie, pierwotnej ojczyźnie”.
Narses Sznorhali