About Joanna

This author has not yet filled in any details.
So far Joanna has created 122 blog entries.

Sobota po Popielcu

Naucz mnie chodzić drogą Twojej prawdy (Ps 86, 11)

To zawsze my szukamy samych siebie z własnej woli i z miłości własnej. Przeciwnie, jeśli nasza miłość do Boga jest doskonała, bardziej wolimy robić to, co jest nakazane, ponieważ pochodzi to bardziej od Boga niż od nas samych (z listu SFS do św. Joanny de Chantal z 1612 r.)

Droga, którą nam wskazujesz Panie., jest drogą Miłości. Kochać to wymagać, czasami cierpieć, to walczyć ze swoim egoizmem.

777

Daj mi, Panie, nowe serce i odnów ducha mojego.

14.02.2016|Aktualności|

Piątek po Popielcu

Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz (Ps 51, 19).

Suwerennym prawem naszego serca jest jak największa chwała miłości Bożej. Chwała tej świętej miłości polega natomiast na spaleniu wszystkiego, co nią nie jest, aby wszystko w nią przekształcić. (z listu SFS do pani de Charmoisy z końca marca 1608 r.)

Bóg nie chce ofiary dla siebie samego. To on nam ofiaruje łaskę przebaczenia i radość nawrócenia.

666

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej. W ogromie swej litości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego (Ps 51, 3-4).

14.02.2016|Aktualności|

Czwartek po Popielcu

444Mojżesz powiedział do ludu: (…) Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego, bo tu jest twoje życie… (Pwt 30, 19-20)
Dla kogóż pracować, jak nie dla Boga? A jeśli dla Boga, to dlaczego się opieramy? (z listu SFS do św. Joanny de Chantal z r. 1622).

Mamy przed sobą prostą drogę: wybrać życie, kochać, słuchać, służyć.

555

Panie, Ty nas pozostawiasz wolnymi w naszych wyborach. Pomóż nam, abyśmy nie odwrócili się od Ciebie!

14.02.2016|Aktualności|

Popielec, 10.02.

Rodzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana, Boga waszego! On bowiem jest litościwy, miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad niedolą (Jl 2, 13).

222

Przeżyję ten Wielki Post w mojej katedrze i odnowię moją duszę, która jest osłabiona zmartwieniami. [Moja dusza] jest jak zepsuty zegar, który trzeba rozebrać część po części, a po oczyszczeniu i naoliwieniu złożyć go na nowo, aby wskazywał dokładny czas (z listu SFS napisanego w 1607 r. do pewnego przyjaciela).

 

Czas Wielkiego Postu jest czasem nawrócenia i pracy nad sobą. Jesteśmy wezwani do ufnego zwrócenia się do Boga w modlitwie i ciszy. W ognisku popiół kryje żar, z którego może powstać żywy ogień.

333

14.02.2016|Aktualności|

Wielki Post 2016 ze św. Franciszkiem Salezym

888Każdego dnia Wielkiego Postu będzie nam dane rozważyć zdanie zaczerpnięte z liturgii wraz z cytatem z dzieł św. Franciszka Salezego, by ożywić naszą modlitwę i ukierunkować pracę nas sobą. Życzymy, by każdy mógł skorzystać z tych refleksji, by nawrócić się i podjąć odpowiednie postanowienia.

 

Przede wszystkim, Filoteo, powinnaś po odprawieniu rozmyślania utrwalić sobie w myśli powzięte postanowienia, aby je pilnie w czyn wprowadzić w ciągu dnia. To jest bardzo ważny owoc rozmyślania, bez którego jest ono często nie tylko niepożyteczne, lecz nawet szkodliwe. Cnoty bowiem rozważane, a nie praktykowane, łudzą nas urojoną odwagą, gdyż wyobrażamy sobie, że jesteśmy takimi, jakimi postanowiliśmy być. Byłoby to bez wątpienia prawdą, gdyby postanowienia te były żywe i grunowne, ale jeśli się ich nie wprowadza w czyn, nie są takie – lecz próżne i niebezpieczne. A więc trzeba wszelkimi sposobami starać się je spełniać i szukać do tego małych i wielkich okazji.

(św. Franciszek Salezy, Filotea, część II, rodział 8, s. 74 wydania SS. Wizytek w Krakowie, 2000)

Haydee, Marie-Josee, Sandra – Córki św. Franciszka Salezego

14.02.2016|Aktualności|

Abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania

Zazwyczaj w niedzielnej liturgii słowa pierwsze czytanie ze Starego Testamentu zapowiada temat Ewangelii. Drugie czytanie natomiast nie jest z nim ściśle związane.

Wydawać by się mogło, że jest tak i w przypadku dzisiejszej niedzieli. Prorok Amos wyznał, że rzekł do niego Pan: Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego. W podobny sposób Pan Jezus posyła swoich Apostołów, by przepowiadali Ewangelię i byli jej świadkami.

Ale gdy dokładniej przeanalizujemy kontekst pierwszego czytania, dostrzeżemy jeszcze głębsze przesłanie Słowa Bożego. Zobaczymy też, że wszystkie 3 czytania biblijne, ofiarowane nam dziś do przemyślenia, mają ze sobą coś wspólnego.

Prorok Amos działał w 8 wieku przed narodzeniem Chrystusa, kiedy ziemia dana przez Boga Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi była podzielona na królestwo południowe – judzkie, i północne – izraelskie. Amos mieszkał na południu, był pasterzem i hodowcą drzew figowych. Posłuchał jednak wezwania Bożego, by pójść na północ i w mieście Betel nawracać potomków Izraela. Wybudowali tam oni schizmatycką świątynię, by uniezależnić się od Jerozolimy także na płaszczyźnie religijnej. Amos piętnował niesprawiedliwość w sądownictwie tego państwa, nadużycia w handlu i inne krzywdy wyrządzane biedakom. (czy i dziś nie potrzebujemy takich proroków wobec zła wokół nas?)

Jeden z kapłanów świątyni w Betel, Amazjasz, oskarżył Amosa, że występuje przeciwko królowi izraelskiemu i interesom państwa północnego. Dlatego zakazał mu przepowiadania i wyrzucił Amosa z miasta, nazywając go pogardliwie widzącym, czyli jasnowidzem. Prorok Amos jednak tym się nie zraził. Mimo niesprzyjających okoliczności, a nawet zagrożenia życia, kontynuował swoją misję powierzoną mu przez Boga. Chciał bowiem pełnić Jego wolę.
Podobnie Apostołowie wybierają się na pierwszą misyjną wyprawę, by pełnić jasno wyrażoną wolę ich Mistrza. Nie zrażają się zapowiadanymi trudnościami i przeciwnościami. Na pewno się ich obawiają, ale podejmują ją parami, by się wzajemnie wspierać. Wierzą, że będzie im towarzyszył sam Jezus.

Głosiciele Ewangelii mają korzystać z ludzkiej gościnności, która jest jednym z uczynków miłosierdzia. Jeśli jednak spotkają kogoś, kto ich nie przyjmie, kto zamyka się na ich przepowiadanie, mają dać wyraźny znak przez otrząśnięcie pyłu z obuwia. To gest porównania tych ludzi do pogan, z którymi nie mają i nie chcą mieć wspólnoty ze względu na zatwardziałość ich serc. (i dziś jest wielu ludzi, nawet parlamentarzystów, którzy zamykają się na Ewangelię!)

A co z drugim czytaniem? Jest to wstęp Listu do Efezjan, nazywany często hymnem na cześć Bożej woli zbawienia człowieka. Wielokrotnie powtarza się w nim słowo wola. Wolą Boga Ojca było Narodzenie Boga i człowieka. Pan Jezus objawił nam tajemnicę woli Bożej, czyli wspaniałe dzieło Odkupienia. Mówił, że został posłany, by głosić Ewangelię, by wypełniać wolę swego Ojca.

My też, jak Apostołowie, jesteśmy wybrani, to znaczy najpierw odkupieni przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, następnie uświęceni przez Ducha Świętego i wreszcie posłani, jak prorok Amos, by głosić Dobrą Nowinę wbrew wewnętrznym oporom i zewnętrznym przeciwnościom.

I tak okazuje się, że wspólnym elementem wszystkich 3 czytań jest pełnienie woli Bożej. Próbujmy ją zatem odczytywać i wypełniać. Prośmy o tę umiejętność świadomie mówiąc Bądź wola Twoja. Wpatrujmy się w tych, którzy potrafili rozpoznać i realizować zbawczą wolę Boga, który z miłości do każdego człowieka opracował dlań wspaniały plan zbawienia. Mimo swej wszechmocy nie może jednak go wypełnić bez naszej zgody i pomocy. Zatroszczmy się jak prorok Amos i Apostołowie, w tym św. Paweł, także o zbawienie innych.

(na podstawie komentarzy biblijnych opracował xTF)
12.07.2015|Aktualności|

Moc bowiem w słabości się doskonali

W ubiegłą niedzielę patrzyliśmy się na Pana Jezusa przez pryzmat wiary. Owszem, lamentujący po śmierci dziewczynki szydzili z Niego, gdy powiedział, że dziecko nie umarło, lecz śpi. Ale to tylko jedno zdanie było wplecione w opis przejawów wiary Jaira i kobiety cierpiącej na krwotok.

W dzisiejszej liturgii słowa akcenty rozłożone są zupełnie inaczej. Więcej jest zdań o niewierze, o powątpiewaniu, o postawie zamknięcia się na Pana Jezusa. W odniesieniu do swojej Osoby używał On określenia Syn człowieczy. Pojawia się ono we fragmencie księgi Ezechiela, który zapowiada odrzucenie Go przez swoich. To proroctwo spełnia się, gdy Jezus z Nazaretu przemawia do swoich „ziomków”. Ci nie chcą Go słuchać, nie widzą w Nim nikogo nadzwyczajnego, dopatrują się w Nim kogoś, kto chce zaimponować innym, choć jest zwykłym cieślą. Mieszkańcy Nazaretu bardzo dobrze znają Jezusa i Jego rodzinę. Są przekonani, że Jezus uzurpuje sobie to, czego tak naprawdę nie ma.

W pierwszej chwili współczujemy Panu Jezusowi, że nie został właściwie zrozumiany. Krytykujemy mieszkańców Nazaretu, ale czyż nie powtarzamy ich błędów?
Wystarczy spotkanie ze świadkami Jehowy, by złapać się na niedowierzaniu. Oni z dzisiejszej Ewangelii wyprowadzają wniosek, że Maryja nie była dziewicą, skoro Jezus miał braci i siostry. Biedni, nie wiedzą, że w językach semickich nie ma pojęcia kuzynów i wszyscy bracia i siostry „cioteczni” czy „stryjeczni” to po prostu bracia i siostry.
Wystarczy, że pojawią się jakieś książki lub filmy, które suponują, że Maria Magdalena była żoną Pana Jezusa, a cały system prawd naszej wiary doznaje potężnego wstrząsu.
Wystarczy, że ktoś doświadcza skutków upływu lat, a już wyprowadza tezę, że starość to się Panu Bogu nie udała.
Wystarczy, że zdarzy się jakieś nieszczęście: kataklizm, katastrofa, rodzinny dramat, a już kwestionuje się dobroć i miłość Boga, ba, może nawet Jego istnienie.

Długo można by wymieniać przejawy lekceważenia Pana Jezusa w dzisiejszym świecie. Ale o dziwo, Syn człowieczy jest posłany właśnie do tych, którzy Mu nie dowierzają, którzy buntują się przeciw Niemu, a nawet wręcz Go odrzucają.
Dziękujmy Mu za to, że i dziś przychodzi do nas, by umocnić naszą wiarę, by nam pokazać, że nie zraża się naszymi słabościami i wątpliwościami. On jest wśród swoich, choć swoi Go nie przyjmują.
Ale na tym nie koniec. Jako chrześcijanie jesteśmy posłani do szydzących z Boga, do tych, którzy się Mu sprzeciwiają i Nim gardzą, do ludzi o twardym karku i o zatwardziałych sercach.

Czy jesteśmy gotowi podjąć się takiej misji? Może znów będziemy powątpiewać: Nie, ja się nie nadaję, niech zrobi to ktoś inny… A tymczasem w tej ludzkiej słabości doskonali się moc Boża. Wystarczy nam Jego łaski, by świadczyć o Nim nawet wtedy, gdy nie będą chcieli nas słuchać. Znajdujmy upodobanie w naszych słabościach i w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagamy, tylekroć jesteśmy mocni mocą Pana.

8.07.2015|Aktualności|

Św. Tomasz Apostoł – bliźniak i samotnik w jednej osobie

Ewangelia dodaje do imienia Tomasza określenie Didymos, co oznacza bliźniak. Zapewne jak każdy bliźniak miał poczucie tożsamości z kimś innym, lustrzanym odbiciem samego siebie. Bliźniak potrzebuje więzi i bliskości, jak w łonie matki.

Mimo to św. Tomasz okazuje się samotnikiem. Gdzieś się zawieruszył w niedzielę zmartwychwstania Pana Jezusa. Czyżby chciał ukryć przed innymi swój smutek po śmierci Boskiego Przyjaciela? Spotkał Go dopiero wówczas, gdy wrócił do wspólnoty – po tygodniu.

Jakie pytania stawiają nam dziś te ewangeliczne wydarzenia?
Czy masz potrzebę utożsamiania się z Jezusem?
Czy jest On Twoim bliźniakiem, Twoim drugim „ja”?
Czy wierzysz w Jego zmartwychwstanie, o którym inni składają radosne świadectwo?
Czy dopuszczasz myśl, że łatwiej można spotkać Zmartwychwstałego we wspólnocie Kościoła niż w samotności?
Czy potrzebujesz dotyku ran Jezusa, by uwierzyć, że umęczony wyszedł z grobu?

Oby ten długi, letni dzień i ciepły, spokojny, wieczór stał się okazją do szczerych odpowiedzi udzielonych samemu sobie i wspólnocie Kościoła.

3.07.2015|Aktualności|

O dwóch takich… – uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

piotr-pawel-konkatedra-lubaczow-fragment-0-1

Od wielu już lat zastanawiam się dlaczego razem czcimy świętych Piotra i Pawła.

Przecież tyle ich różniło:

– temperament: Piotr porywczy, ulegający emocjom;Paweł wyważony, stanowczy;
– wykształcenie: Piotr to zwykły rybak; Paweł uczony w Piśmie uczeń Gamaliela;
– pozycja społeczna: Piotr z małej osady w Galilei; Paweł z Tarsu, obywatel Rzymu;
– różne spotkania z Jezusem: Piotr widział Go na co dzień, Paweł tylko raz;
– odmienność misji: Piotr w Rzymie; Paweł w podróży po ówczesnym świecie.

A jednak wiele ich łączy:

– obaj mieli poczucie swojego grzechu: Piotr zaparcia się Jezusa, Paweł prześladowania Kościoła;
– obaj napisali listy pasterskie, choć Paweł o wiele więcej;
– obaj ponieśli śmierć męczeńską w Rzymie podczas panowania okrutnego Nerona;
– obaj są filarami Kościoła.

Czego nas uczy ta ich jednoczesna odmienność i podobieństwa?

– Jako chrześcijanie jesteśmy różni, ale tworzymy jeden Kościół.
– Wszyscy jesteśmy grzeszni.
– Każdy z nas ma swoje własne cechy charakteru, zdolności, które są przydatne w budowaniu Królestwa Bożego.
– Każdy z nas ma swoje własne doświadczenie Chrystusa Zmartwychwstałego, ale wszyscy wyznajemy wiarę w Niego.
– Wszyscy jesteśmy powołani do głoszenia Ewangelii, choć każdy może to czynić na swój własny sposób.

Oto tajemnica jedności w różnorodności. Do Boga kroczymy na ziemi każdy na swój sposób, ale we wspólnocie Kościoła. Oby każdy z nas kiedyś osiągnął niebo, by się tam radować w gronie zbawionych, między innymi z Apostołami Piotrem i Pawłem!

29.06.2015|Aktualności|

Kto dotyka, ja czy Ty?…

Dotyk to jeden ze zmysłów, dzięki któremu kontaktujemy się z otoczeniem już od najmłodszych lat życia. Niemowlę, które jeszcze nie potrafi siadać, bierze do ust wszystko, co jest dla niego nowe. Odczuwa dobrze mu znany dotyk mamy i taty. Nieco większe dziecko uczy się chodzić, trzymając całą piąstką tylko jeden palec osoby dorosłej…

Podobnych spostrzeżeń możemy dokonywać bez liku. Przypatrzmy się jednak temu dotykowi, o którym czytamy w dzisiejszej Ewangelii. Pan Jezus, otaczany przez natarczywy tłum, na pewno był dotykany przez wielu ludzi. Mimo to odczuł wyjątkowy dotyk: oto chora kobieta osiągnęła szczyt swoich marzeń, chwytając skraj sukni Jezusa. Ile w tym dotyku było wiary i nadziei, wiary w głęboki sens tego gestu i nadziei na uzdrowienie, na ratunek, na zbawienie.

Pan Jezus docenia wewnętrzną dyspozycję kobiety. Jej uzewnętrzniona przez dotyk wiara stała się mocnym fundamentem dla dokonanego cudu przywrócenia jej zdrowia.

Ale na tym nie koniec: Pan Jezus idzie dalej, by nieść pomoc 12-letniej dziewczynce, córki pobożnego Jaira. Niestety, incydent z chorą kobietą opóźnił przyjście Jezusa do domu przełożonego synagogi. Słudzy Jaira chcieli już wpłynąć na niego, by nie fatygował więcej Jezusa. A tymczasem On sam zdecydował się pójść, by nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć dziewczynkę. Rozciągnął całe swoje ciało na marach, by ów dotyk ogarnął cały organizm zmarłej. Na skutek tego dziwnego zachowania Jezusa nie trzeba było długo czekać. Oto córka Jaira została w ten sposób przywrócona do życia!

Czy fundamentem tego drugiego cudu była wiara? A jeśli tak, to czyja? Cóż, szyderstwa, z jakimi spotkał się Jezus w progu domu Jaira, świadczyły raczej o braku wiary tam zebranych. Mimo to nowe życie dziewczynki stało się faktem!

Możemy powiedzieć, że wybawienie od choroby i śmierci, jednym słowem zbawienie, jest efektem dotyku Jezusa. Ale w tym sformułowaniu nie ma mowy o tym, kto dotyka i kto jest dotykany. To tak jak z gestem podania sobie dłoni – jednocześnie dwie osoby wychodzą z inicjatywą dotyku i spotykają się w przyjaznym uścisku.

Jezus idzie ku nam. On już przyszedł, żebyśmy mogli Go dotykać: jako Bóg stał się człowiekiem dzięki Maryi. Ale oczekuje, byśmy wyszli Mu na spotkanie w duchu wiary. Pragnie, byśmy nie widzieli w Nim jedynie uzdrowiciela, cudotwórcę, ale przede wszystkim Pana życia i Zbawiciela od wszystkich skutków grzechu pierworodnego: od chorób i śmierci, od smutku i rozpaczy, od wątpliwości w Bożą wszechmoc i niewiarę w Jego miłość.

28.06.2015|Aktualności|